piątek, 28 lutego 2014

I Rozdział

Jadę pustymi ulicami i jestem już coraz bliżej celu. W radiu leci Three Day Grace*. Podświadomie widzę Go wyciągniętego jak zwykle na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i poruszającego delikatnie głową w rytm muzyki. W myślach karcę się za to, że znowu wszystko kojarzy mi się z nim. Automatycznie wyłączam radio. Nie powinnam słuchać rocka.


01.09.2009 
- Już jestem! - krzyknęłam zamykając drzwi i rzucając klucze na kredens.
- Dobrze. Zaraz będzie obiad. - babcia odkrzyknęła z kuchni, tym samym powodując, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Umieram z głodu. - Jak pierwszy dzień w szkole?
- Było okej. - rzuciłam w pośpiechu wbiegając po schodach do swojego pokoju.
Tak naprawdę wcale nie było ''okej''. No chyba, że mówiąc "okej" ma się na myśli "do dupy". W mojej poprzedniej szkole nowa osoba była czymś ciekawym. Każdy chciał ją poznać. Wiem, że nie zabawię tutaj długo, dlatego nie czuję potrzeby znalezienia przyjaciół. Chodzi tylko o to, że tutaj czuję się tak, jakbym za każdym razem kiedy borę oddech, wbijała innym nóż w plecy. Czuje się jak ostatni, pieprzony wyrzutek.
Położyłam się delikatnie na łóżku. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
Widać pomyślałam o tym w złej godzinie, bo gdy tylko to zrobiłam, jakby na zawołanie, w domu, a konkretniej w pokoju, znajdującym się na przeciwko mojego okna, rozbrzmiała głośna rockowa muzyka.
- Okej, już nienawidzę tego kto tam mieszka. - jęknęłam sama do siebie.



Biorę ostatni głęboki wdech i szybkim ruchem wysiadam z auta przez co delikatnie kręci mi się w głowie, ale ignoruję to. Zamykam na chwilę oczy i próbuje unormować bicie serca. Jestem tu. Widzę nasze prawie identyczne domy, ale moją uwagę najbardziej przyciąga drzewo rosnące między nimi. Tyle wspomnień. Doskonale pamiętam nasze pierwsze spotkanie...


09.09.2009
Powolnym ruchem zdjęłam kota ze swoich kolan. 
- Spadaj, teraz muszę się uczyć. - mruknęłam pod nosem, tak jakby to było oczywiste, że zrozumie. Spojrzałam na niego ostatni raz, widząc jak swoim zgrabnym, powolnym ruchem porusza się w stronę okna, a następnie wskakuje na parapet i wdrapuję się na drzewo przy nim. 
- Apacz! - imię kota mimowolnie wyrwało się z moich ust kiedy zerwałam się z krzesła i podbiegłam do okna. Apacz był już po drugiej stronie, więc w żaden sposób nie mogłam go dosięgnąć. Wstrzymałam oddech kiedy widziałam jak wskakuje przez okno do pokoju na przeciwko. Ten kot jest jedyny w swoim rodzaju. W geście zdenerwowania i zażenowania sytuacją, przejechałam otwartą dłonią po twarzy. Zawsze popadam przez niego w jakieś dziwne sytuacje. Co za zwierze..
Biorąc głębszy oddech podeszłam do drzwi, by za chwilę zbiec po schodach i wybiec z domu. Minęłam bramę i weszłam na posesje moich nowych sąsiadów. Nie wiem dlaczego się denerwuję. To tylko chwila. Po prostu zadzwonię, wezmę Apacza i po sprawie.  Tak, tak zrobię. 
W myślach odliczyłam do trzech i nacisnęłam dzwonek. Odczekałam kilkanaście sekund zanim drzwi otworzyły się na oścież i stanął w nich chłopak, prawdopodobnie w moim wieku, z kruczoczarnymi włosami postawionymi do góry i ciemną karnacją. Jego wzrok bezlitośnie wylądował na mnie. Czułam jak zapadam się pod ziemię, mimo, że nie miałam do tego najmniejszego powodu. To jego spojrzenie aż tak mnie onieśmielało. 
- Cześć, jestem Aby. Nowa sąsiadka. - wskazałam na swój dom i wystawiłam dłoń w jego stronę, posyłając mu przy tym najlepszy uśmiech na jaki tylko było mnie stać.
Nie widząc żadnej, choćby najmniejszej reakcji, opuściłam rękę. Po prostu stał patrząc na mnie bez jakichkolwiek emocji. 
Można powiedzieć, że w ostatniej chwili, uratował mnie Apacz, wychodząc zza jego nóg. 
- O właśnie po niego przyszłam. - prawe trzęsącymi się z podenerwowania dłońmi złapałam kota i przycisnęłam do klatki piersiowej. - Sorry za kłopot. Na razie. - jak najszybciej odwróciłam się na pięcie, nawet na niego nie patrząc i sztywnym krokiem, ruszyłam w stronę swojego domu. Pokręcony koleś. 


Mimowolnie uśmiecham się na to wspomnienie. Niesamowite jak bardzo się wtedy wobec niego pomyliłam. Nawet nie przypuszczałam, że stanie się dla mnie kimś aż tak ważnym.


21.09.2009
Mijały dni od mojego pierwszego spotkania z chłopakiem z sąsiedztwa a ja widywałam go jedynie na szkolnej stołówce podczas lunchu. Codziennie siadałam obok Abigail i Katy, dzięki czemu miałam na niego doskonały widok. Siedział z czwórką swoich przyjaciół, ale prawie nigdy się nie odzywał. Podczas gdy inni śmiali się i żartowali, on pustym wzrokiem wpatrywał się przed siebie. Po uważniejszych obserwacjach, które oczywiście robiłam w miarę dyskretnie, stwierdziłam, że chłopak z kręconymi włosami jest najbardziej apodyktyczny z całej ''grupy''. To jego decyzja była najważniejsza i to on zawsze pierwszy wybierał miejsce. Mulat natomiast, jak wspomniałam wcześniej, nigdy się nie wychylał. No cóż, widać taka była jego natura. Minęły około dwa tygodnie, kiedy wreszcie powoli zaczynałam go rozumieć. Dotarło do mnie, że to musi być jakaś forma buntu z jego strony. Ignorować cały świat.
- Aby! - Katy zamachała mi
 przed twarzą otwartą dłonią, wyrywając mnie z "transu".
Moje oczy rozszerzyły się nieznacznie, a twarz przybrała zdziwiony wyraz.
- Tak? - zapytałam spoglądając to na nią, to na Abigail - Coś się stało?
- Nie, tylko tak się zapatrzyłaś w ten stolik pod oknem, że.. - Katy zaśmiała się pod nosem
- Ja tam się 
jej nie dziwie. - przerwała Abigail z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Mi też się podoba, ale żeby od razu stracić przez niego kontakt ze światem. - zachichotała Kat.
- O kim mówisz? - zaśmiałam się sztucznie.
- O Harrym, tym z kręconymi włosami. Nie mów, że nie na niego się tak zapatrzyłaś. - spojrzała na mnie tak jakbym co najmniej była z innej planety.
- Właściwie to nie. - bąknęłam, zajmując się z powrotem swoim jedzeniem.  - Jak ma na imię ten mulat? - starałam się udawać jak najmniej zainteresowaną sytuacją.
Można powiedzieć, że oby dwie były zszokowane moim pytaniem. 
- Zayn. - usłyszałam po dłuższej chwili. - Ale on do nikogo się nie odzywa. Jest dość dziwny. - dodała. 


Zdaje sobie sprawę, że stoję tu już długo i wreszcie postanawiam wejść do domu. Nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z nim. Powinnam się rozpakować, będę mieć czas, żeby wszystko jeszcze raz przemyśleć. Podchodzę do drzwi domu babci i naciskam klamkę. Kiedy okazują się być zamknięte, kilkakrotnie dzwonię dzwonkiem. Nie słysząc żadnej odpowiedzi, wyjmuję klucz zza doniczki. Mam szczęście, że nadal go tam chowa. Uśmiecham się do siebie i otwieram drzwi. Powoli wchodzę do domu i pierwszym co robię jest rzucenie się na kanapę.


25.09.2009
- Jestem! - krzyknęłam jak zwykle i zamknęłam drzwi. Uśmiechnęłam się do babci siedzącej na kanapie i zajęłam miejsce obok niej. W końcu dzisiaj piątek. Jak co tydzień leci teleturniej "It just a game"*, a my zawsze oglądamy to razem.
- Idziemy dzisiaj na kolację do Trishy Malik. - oświadczyła
- Malik? - podchwyciłam
- Tak. To ta z tym śmiesznym krasnalem przy drzwiach. - zaśmiała się - Dostała go od Maury. Zawsze jak go widzę to umieram ze śmiechu.
- Znam Maure? - zaśmiałam się pod nosem. Jak widać jej dobry nastrój udzielił się także mnie.
- Myślę, że nie. Wprowadzili się tu jakieś.. - zastanowiła się - cztery lata temu. A ty wyprowadziłaś się kiedy miałaś trzy latka. - spojrzała na mnie z rozbawieniem
- No tak.. - zachichotałam - Trisha ma syna, prawda?
- Tak. Dobry chłopak, ale ostatnio dzieje się z nim coś niedobrego. Zawsze był taki uroczy..  - westchnęła.
- Co masz na myśli?
- Ten chłopak ma problemy sam z sobą. Miejmy nadzieję, że to tylko wiek i niedługo z tego wyrośnie. - bąknęła nie wyjaśniając za wiele, ale postanowiłam nie drążyć dalej tematu, bo i tak przegapiłam już spory kawałek programu. 



Wyglądam przez okno w kuchni, mając nadzieję, że Go zobaczę. W końcu jest pora obiadowa, a jego jadalnia jest na przeciwko. Czuję lekkie ukucie w sercu kiedy widzę pusty stół.


25.09.2009
Wzięłam głębszy oddech kiedy babcia nacisnęła dzwonek. Wydaje mi się, że Zayn powinien być na kolacji, ale przecież po nim można się wszystkiego spodziewać. Naprawdę nie rozumiem czemu ten chłopak aż tak zaprząta moją głowę swoją osobą. Moje serce zabiło szybciej kiedy Trisha otworzyła drzwi. Na pierwszy rzut oka wydaje się być naprawdę miłą osobą. Czas pokaże.
Jedyne podobieństwo jakie widzę między nią a Zaynem to ta charakterystyczna szczęka. Oprócz tego ma kasztanowe włosy i dużo jaśniejszą cerę. Jest szczupła i minimalnie wyższa ode mnie.
- Cieszę się, że już jesteście. Wejdźcie. - posłała nam przeuroczy uśmiech i gestem ręki dodatkowo wskazała żebyśmy weszły.
- To jest Aby - babcia wskazała na mnie.
Zwykle w takich sytuacjach musiałam się  naprawdę zmusić, żeby się uśmiechnąć, ale dzisiaj przyszło mi to dość łatwo.

- Dobry wieczór.
- Trisha - kobieta podała mi dłoń.
- Miło mi panią poznać.
- Oh, mów mi po imieniu kochanie. - I znów posłała mi ten cudowny uśmiech. 
Naprawdę już ją lubię.

Tak jak podpowiadała mi intuicja, Zayna nie było na kolacji, ale wolałam o nic nie pytać.
Po kolacji Trisha sprzątnęła ze stołu i  przyniosła cztery porcje Eton Mess*. Uważnie przyglądałam się jej, kiedy podeszła do schodów i stając na pierwszy schodek krzyknęła:
- Zayn! Deser! 
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary. On tam cały czas był.. Byłam nieco zdziwiona, ale chyba mniej niż powinnam była w tej sytuacji. 
Trisha jak gdyby nigdy nic wróciła do stołu, a już za chwilę usłyszałam jak Zayn zbiega ze schodów. Wyglądał tak jak zawsze, choć jego włosy były teraz trochę bardziej poburzone. Nie zwrócił na nikogo najmniejszej uwagi. Po prostu wziął deser i wrócił z nim z powrotem na górę.
- Przepraszam, mogłabym skorzystać z ubikacji? - zwróciłam się w stronę Trishy
- Tak oczywiście. Jest na górze. Na drzwiach jest znaczek, więc myślę, że bez problemu ją znajdziesz. - posłała mi uśmiech i wróciła do rozmowy z moją babcią, która zresztą, pochłonęła ją całkowicie.
Wstałam od stołu i ruszyłam po schodach. Oczywiście wcale nie zamierzałam skorzystać z ubikacji, chciałam zajrzeć do Zayna.




PRZYPISY:
* Three Day Grace - kanadyjski zespół rockowy. >KLIK<
*It just a game - Taki teleturniej nie istnieje. Wymyśliłam go na potrzeby opowiadania.
*Eton Mess (słodki bałagan) - popularny angielski deser. >KLIK<

Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad :)

9 komentarzy:

  1. To niesamowicie rzadkie, bym po pierwszym rozdziale naprawdę polubiła jakąś historię. Często potrzebuję kilku postów, by się wkręcić, poznać bohaterów i dopiero po jakiejś grubszej akcji uzależniam się od historii. Ty złapałaś mnie w swoje sidła już po pierwszym rozdziale! Ta historia ma w sobie coś niepodważalnie magicznego. Jest owiana tajemnicą, ale jednocześnie jest w niej pewien spokój, sprawiający, że opowiadanie wydaje nam się rzeczywiste i niesamowicie prawdopodobne. Jestem ogromnie ciekawa tego, co wykombinujesz przy następnych rozdziałach. Moją ciekawość dodatkowo podjudza sam fakt, że bohaterowie są sąsiadami. Przypomina mi to trochę film "Męsko-dama rzecz", gdzie właśnie dwójka nastolatków rozpoczęła swoją historię od bycia sąsiadami. Albo taką jedną książkę, gdzie również nastolatkowie mieszkają w sąsiednich domach. I musisz wiedzieć, że to uwielbiam. Ta drobna rzecz jakimś cudem sprawia, że historia wydaje się jeszcze ciekawsza - w końcu dwójka bohaterów niemalże zawsze jest tuż obok siebie.
    Dziękuję kochana za zaproszenie do przeczytania tego opowiadanie. Cieszę się niezmiernie, że ruszyłaś właśnie z taką historią. Oczywiście, adres Twojego bloga dodaje do magicznych linków i będę stałą czytelniczką. Ale, czy mogłabym Cię prosić byś na twitterze mnie informowała o nowościach? Czasami moja spostrzegawczość nieco obniża swój poziom, a naprawdę nie chciałabym przegapić nowego rozdziału. Z góry dziękuję. :)

    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam serdecznie!

    @charlie_lina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Na prawdę nie spodziewałam się, że będziesz chciała to dalej czytać.Niesamowicie Ci dziękuję za opinie! Jest dla mnie bardzo ważna. Zastanawiałam się czy kontynuować tą historię, ale skoro Tobie przypadła do gustu, to bez wątpienia ją dokończę! Dziękuję Ci jeszcze raz i oczywiście będę Cię informować. :D

      Pozdrawiam
      @daftZARRY

      Usuń
    2. Zastanawiałaś się czy kontynuować? Kochana, zdecydowanie pisz dalej! Jedną stałą czytelniczkę masz już na 100%. A jestem pewna, że znajdzie się takich jeszcze mnóstwo, bo historia jest naprawdę świetna! ♥

      Usuń
    3. Dziękuję :) Właśnie biorę się za pisanie drugiego rozdziału :D xx

      Usuń
  2. Super rozdział ten blog juz mi się podoba i czekam na next zniecierpliwością!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowity ♥ fajny pomysł chociaż przyznać że Guardian Angel bardziej mnie wciągnął bo miał to coś i szkoda że już go nie będziesz pisała ale trudno :) rozdział jest naprawdę boski i czekam na kolejne ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mam jeszcze choć jedną starą czytelniczkę,bo naprawdę martwiłam się, że już Was wszystkich straciłam. Dziękuję Ci ogromnie za opinię i mam nadzieję, że po kilku następnych rozdziałach wciągnie Cię tak jak Guardian Angel. Ściskam i pozdrawiam :) xx

      Usuń
  4. Świetnie wyszlo :) coraz lepiej ci idzie :*
    @TalkDirtyToMe8

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite! *_*
    Pokochałam ta historię od początku :)
    Rewelacyjny pomysł na opowiadanie, bohaterowie są bardzo ciekawi i akcja uzależnia ! ♥
    Bardzo podoba mi się postać Malika, ma w sobie wiele tajemnic, które chętnie poznam! :>
    Fajnie, że w treść wplątałaś wspomnienia, to bardzo pomaga poznać relacje postaci i to jak ich znajomość się rozwijała :))
    Na pewno będę czytać dalej :>
    Niecierpliwie czekam na nowości ♥

    Całuję x
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń

Aktualnie na blogu