piątek, 4 kwietnia 2014

IV Rozdział

Zaciągnęłam się powietrzem wpatrując się w dziewczynę przede mną. Wiem że muszę być teraz silna. Nie ma odwrotu.
- Zastałam Zayn'a? -  zapytałam, z wielkim wysiłkiem wypowiadając jego imię.
Nie powiedziałam go na głos od czterech lat!
- Zayn'a Malik? - otworzyła szerzej drzwi.
W tym momencie zrobiło mi się już słabo, a obraz powoli zaczął kołować.
Nienawidzę się za to, że aż tak się wszystkim denerwuję.
Czułam, że nie dam rady już nic powiedzieć, bo w gardle mam Sahare. Delikatnie pokiwałam głową i przymknęłam na chwilę oczy. Po policzeniu do trzech miałam wrażenie, że chociaż trochę opanowałam emocje, ale kiedy na jej twarzy pojawił się ten dziwny grymas, zobaczyłam, że nic nie jest w stanie mi pomóc jeśli o to chodzi. Otworzyła szerzej usta i sama nie do końca wiedziała co ma mi powiedzieć.
- On...  - zawahała się - Kim pani jest?
Teraz to ja zastanawiałam się co mam powiedzieć.
-  Jego starą przyjaciółką. Aby Smith. - wystawiłam rękę w jej stronę
Przez jej podejrzliwy wzrok, czułam się tak jakby złapała mnie na jakimś gorącym uczynku.
- Jessy Edwards - uścisnęła moją dłoń i znów wykrzywiła twarz w tym dziwnym grymasie.
- Zayn jest w szpitalu. - poinformowała mnie krótko.
Czułam, że coś jest nie tak. W końcu widziałam go przez okno. Ale dlaczego kłamała?
- Kto przyszedł, Jess? - dobiegł głos z wnętrza domu.
Zayn? A więc miałam racje.
- Stara przyjaciółka Zayn'a. - odkrzyknęła ponownie spoglądając na mnie.
A może jednak jej nie miałam... 
W ciągu kilku sekund w drzwiach pojawił się tajemniczy chłopak.
Chłopak niesamowicie podobny do Zayn'a.
Chłopak którego wzięłam za Zayn'a!
- Aby? - zapytał zszokowany.
W tym momencie już sama nie wiedziałam co mam myśleć o tej całej sytuacji.
- Nie ma go.. już tu nie mieszka... - stwierdził w panice.
Patrzyłam jak drzwi zamykają się przed moimi oczami i zastanawiałam się o co tu chodzi. Skąd mnie znał? Dlaczego tak spanikował? Gdzie jest Zayn?

***

Odkąd pamiętam miałam tak, że kiedy ktoś lub coś obudziło mnie w nocy, nie potrafiłam już usnąć. Tym razem była to moja babcia wydzierająca się na kogoś od paru minut. Przez chwile nie docierało do mnie co się dzieje i dopiero po jakimś czasie zerwałam się z łóżka i jak najszybciej zbiegłam na dół. Przecież oprócz babci, nikt tu nie mieszka!
- Nie, młody człowieku! Powiedziałam ci już, że jej nie ma! Zresztą, nawet jeśli by była i tak bym cię tu nie wpuściła! Dobranoc! - krzyczała siłując się z drzwiami wejściowymi.
Może i jest starsza, ale za to nadal pełna energii. Zawsze stawiała na swoim.
- Wiem, że jest. Proszę mnie wpuścić... Albo chociaż ją zawołać. Błagam, nie widziałem jej przez cztery lata..
Ten głos rozpoznałabym zawsze i wszędzie. Na nic nie patrząc podbiegłam do drzwi, odsunęłam od nich babcie i otwarłam je na oścież.
- Zay'n? - wydusiłam, widząc stojącego przede mną w mroku, zakapturzonego mężczyznę.
- Boże.. Aby. - te słowa były tak ciche, że nie wiem nawet czy były przeznaczone dla moich uszu. Wypowiadając je zaciągnął się powietrzem.
Usłyszałam jak babcia wzdycha pod nosem, po czym mruczy ciche "Dobranoc" i idzie, jak podejrzewam, w kierunku swojej sypialni.
W jednej sekundzie Zayn zamknął mnie w swoich ramionach i wtulił się we mnie. Musiała minąć dłuższa chwila zanim zorientowałam się co się dzieje. Byłam jeszcze trochę zaspana, ale świeże powietrze i fakt, że wreszcie go spotkałam, trochę mnie orzeźwił.


30.06.2010.
Od ostatnich kilku miesięcy nic nie ucieszyło mnie tak jak  ta wiadomość. 
Zdyszana wpadłam do pokoju Zayn'a i zajęłam miejsce na jego łóżku. Po chwili oderwał się od komputera i spojrzał w moją stronę. Widziałam jak zastanawia się o co chodzi. Na pewno na pierwszy rzut oka widać, że stało się coś ważnego! Muszę mu jak najszybciej powiedzieć.
- Wyjeżdżam! - krzyknęłam
Zero reakcji.  Nie wytrzymam dużej tego zdezorientowanego wzroku..
- Do Ameryki! Wracam! Nareszcie! - zaczęłam skakać po pokoju. 
- Na wakacje? - zapytał skonsternowany. 
- Chyba żartujesz! Wracam na stałe! Ciekawe czy coś się zmieniło. Albo co u dziewczyn! - wymieniałam w euforii - Szkoda mi tylko trochę babci... - zmarszczyłam brwi, łapiąc oddech.
Jego mina wyrażała teraz prawdopodobnie tysiąc emocji. Głównie przybicie, zszokowanie, złość? 
Uspokoiłam się trochę widząc jego powagę i rozczarowanie.
- Nie możesz zostać? - zapytał cicho zerkając to na mnie to na okno.
- Mogę - wzruszyłam ramionami - Ale nie chce. Wreszcie się stąd wyrwę. Boże, tak tęsknie za Stanami!
Patrzył na mnie przez kilka sekund z dziwnym bólem w oczach i dotarło do mnie, że zachowałam się jak idiotka. Tak ucieszyłam się wyjazdem, że nawet nie wzięłam pod uwagę tego, że może go to urazić. W końcu, jakby inaczej na to spojrzeć to cieszę się, że go zostawiam.
- Będę was odwiedzać, dzwonić. - zapewniłam - Strasznie mi szkoda, że was zostawię..
- To nie wyjeżdżaj. - przerwał mi. 
Teraz wcześniejszy ból zamienił się w złość.
- Ale..
- Jeśli wyjedziesz, nie masz po co wracać, a tym bardziej dzwonić czy pisać. - spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. 
Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Wydawało mi się, że to wszystko inaczej będzie wyglądać. Zresztą nie pierwszy raz żyłam złudzeniem. Chciałam się tylko pożegnać.. A teraz nie mam już na to nawet czasu. 

Kiedy patrzę na to z biegiem czasu, dochodzę do wniosku że ta piosenka ma w sobie tyle prawdy..

Cóż, potrzebujesz światła tylko wtedy gdy robi się ciemno
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy gdy zaczyna padać śnieg.
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.

Moja wersja powinna być: "Poujmujesz, że go kochasz, kiedy odchodzisz."

OD AUTORKI:
Na wstępie od razu przepraszam za tak ogromne opóźnienie, ale muszę się wytłumaczyć. Przez trzy tygodnie siedziałam w domu i nie ruszałam się z domu, bo miałam zapalnie oskrzeli. Później nadrabiałam zaległości, a miałam (właściwie to mam nadal) strasznie dużo. Nie mogę sobie jakoś tego ogarnąć, bo w weekendy pracuję. Teraz płaczę w poduszkę bo na zewnątrz jest taka zajebista pogoda a ja nad książkami siedzę. ;(

Rozdział nie sprawdzony!

Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do komentowania. xx

PS. Dziękuję @_Zuuza za mobilizację! :)


4 komentarze:

  1. Genialny !! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, przepraszam, że dopiero dzisiaj komentuję, ale kompletnie nie mam czasu dla siebie. Także czytanie opowiadań muszę odłożyć nieco na bok, ponieważ został mi już tylko miesiąc do matury. Muszę więc się sprężyć. Niemniej jednak, gdy dzisiejszego wieczoru oderwałam się od książek, od razu rzuciłam się do czytania nowego rozdziału tutaj.
    Oczywiście - jest doskonały. Jestem niesamowicie zaskoczona ich spotkaniem i ogromnie ciekawa, co tak właściwie jest tu grane.
    Ale przede wszystkim, dziękuję Ci za końcówkę. Ta piosenka niewątpliwie jest jedną z moich ulubionych. Tekst jest niezwykle poruszający i, jak widać, doskonale pasuje do sytuacji naszej wspaniałej bohaterki.

    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na więcej. :)
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń

Aktualnie na blogu